środa, 4 listopada 2015

Nowy Świat

Cześć. Postanowiłam napisać jeszcze raz, wszystko od nowa, lecz także o tematyce wampirów. Mam nadzieję, że tym razem o wiele lepiej mi pójdzie :)

**
Bez względu, co uczynisz – zamkniesz oczy czy też je otworzysz zostaniesz ślepą istotą. Najsłabszą z ras. Najbardziej podatną na choroby i zarazę. Zagubioną w świecie własnych, niespełnionych ambicji. Pozostaniesz człowiekiem. Tak mało znaczącym, a jednak na tyle bezczelnym, aby uważać, iż stworzyłeś świat. Możliwe, że jest inaczej, że to świat stworzył ciebie dla zaspokojenia swej zachcianki. Jesteś kolejną marionetką w bezwzględnych dłoniach czasu, który smagając boleśnie biczem błędów twe plecy tworzy coś w rodzaju piętna.
Upadasz czy się podnosisz?
Wiecznie pozostaniesz błagającym o litość robakiem na żyznej glebie.  Nic nie wiesz a zachowujesz się jakbyś pochwycił w locie całą wiedzę świata.
Jedynie nieliczni ze śmiertelnych są wstanie zrozumieć więcej niż dojrzy ich ograniczony wzrok, usłyszeć to, co niedostępne dla uszy i zrozumieć to, co niepojęte.
Być może to właśnie TY jesteś jednym z nielicznych śmiertelników, którzy ujrzą świat mymi oczyma…

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział III

- Nie wiem jak możesz być aż tak nieodpowiedzialna! - Dracula nie miał zamiaru ukrywać swych emocji. Postawił cały zamek na nogi, aby odnaleźli jego córkę, którą naszła ochota na zabawę w kotka i myszkę. Jednakże książę ciemności zawsze odnajdzie swe pisklę - zrodzone z krwi Tepesa, a nie powstałe przez ugryzienie. 
- Nic się takiego nie stało. - Odparła na swa obronę. Dracula jak przystało na prawdziwego monarchę nie miał zamiaru debatować na forum publicznym o tematach rodzinnych, lecz tym razem nie miał wyjścia. Wszakże Masha nie zawdzięczała jedynie sobie owej ucieczki, lecz także swym przyjaciółką.
- Mogło.
- Jestem na terenie szkoły, a nie w nieznanym miejscu.
- O ile mnie pamięć nie myli Lissa w szkole została zaatakowana. - Zauważył racjonalnie Dracula. -  Jedynym miejscem w którym masz prawo czuć się bezpiecznie to zamek w Transylwanii. 
- Twoi ludzie zadbają o to abym wszędzie czuła się bezpieczna. - Wysyczała przez zęby.
- Nie tym tonem młoda damo, albo w tej chwili wracamy do domu. Nie rozumiesz, że jesteś jedyną dziedziczką rodu Tepes... I jedyną, którą kocham? Twa matka zginęła z rąk strzyg i wilkołaków, którym pomagali ludzie. Nigdy nie pozwolę, aby ciebie spotkał ten sam los. Przyzwyczaj się do eskorty, bo to oni nadstawią za ciebie karku, gdy nadejdzie właściwy moment. - Podszedł do przyjaciółek swej córki i nie zamierzał pozostawić na nich suchej nitki. - Rose Hathaway jak śmiesz zachowywać się w taki sposób będąc strażnikiem księżnej Lissy? Czy tylko panna Dragomir zasługuje na to, abyś racjonalnie myślała o bezpieczeństwie?
- Książę Ciemność wybacz, że przerywam... - Do zgromadzenia podszedł niezwykle przystojny młody mężczyzna. Wysoki i szczupły przy tym bardzo dobrze umięśniony. Brązowe włosy swobodnie opadały na ramiona, idealnie współgrały z czekoladowo-brązowymi oczami. Aczkolwiek nawet on nie dorównywał wyglądem księciu ciemności. - Osobiście zadbam o to aby Rose została odpowiednio ukarana, to niewybaczalne aby wystawiać księżniczkę na niebezpieczeństwo.
- Jesteś najbardziej świadomym zagrożenia osobnikiem w tej chwili. Zyskałeś me uznanie. - Zwróciwszy się owymi słowami do Dimitra. - Nie myl z zaufaniem. - Chwycił córkę za rękę i odciągnął od zgromadzenia. Nie czuł potrzeby dłużej przebywać w ich obecności. 
Zaprowadził Mashę do jej osobistej komnaty i zamknął drzwi. 
- Od jutra zaczynasz lekcję. Liczę, że nie przyniesiesz mi hańby ani zawodu. - Oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu, siadając wygodnie na fotelu.
- Ostatnimi czasy... w tamtym roku... - Doskonale pamiętała poprzedni rok, gdzie nie raz sprawiała problemy posiłkując się niewinnymi żartami.
- Nie mam na myśli dziecinnych zabaw i dogryzania czy... podgryzania. - Spojrzał prosto w oczy swego jedynego dziecka. - Hańbą dla rodu Tepesów jest pozwolić siebie skrzywdzić.
- Czyli uważasz, że mama okryła nas hańbą? - Zapytała poddenerwowana ukazując kły. Nie miała zamiaru zaatakować ojca, lecz sama myśl że jej rodzicielka mogła okryć kogokolwiek hańbą sprawiała, że Masha wpadała w furię.
- Nie, nie twoja mamusia, lecz wszyscy przyczyniwszy się do jej śmierci. Nie mam zamiaru pozwolić drugi raz na splamienie krwią nazwiska Tepes. Rozumiesz?
- Tak ojcze.
- Zostawię ciebie pod opieką Zevrana i Chrisa. Lepiej nie usiłuj uciekać przed nimi. Mają za zadanie chronić ciebie za wszelką cenę.
- Jeden nie wystarczy? 
- Miej odrobinę litość szkrabie. Wszakże jeden nie może pełnić 24h warty...

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział II

Dracula nie potrzebował eskorty. Doskonale radził sobie sam. Wykwalifikowany nocny łowca, wspaniały wojownik i dostojny arystokrata. Żył od wielu stuleci, a przez ten czas nikt nie zdołał go pokonać. Bardziej obawiał się o córkę.  Dlatego też gdy Masha rozmawiała z przyjaciółkami jej ojciec rozesłał siedmiu strażników po szkole. Dwóch dokładnie sprawdzało pokój księżniczki, a pozostała piątka każdy zakamarek akademii. Szukali wszystkich i wszystkiego, co mogłoby zagrozić księżniczce. Zarówno strzygi jak i inne bliżej niezidentyfikowane istoty musiały zostać dokładnie sprawdzone. Tak samo każdy kąt. Nikt nie zapewni, że sytuacja sprzed roku gdzie Lissa została zraniona zostanie powtórzona. Tak samo jak nikt nie zapewni, że tym razem lady Tepes nie zostanie zraniona lub... zgładzona. Dlatego wszystkie srebrne przedmioty, jak i związane z religią artefakty musiały zostać usunięte z Akademii. Wyjątkiem pozostawały te używane przez strażników.
- Twój ojciec nadal nie chce uwierzyć że potrafisz radzić sobie sama? - Zagadnęła Rose. Dobrze znała umiejętności Mashy. Razem doskonaliły sztuki walki przez co dhampirzyca wiedziała że Masha potrafi sobie radzić. I doprawdy nie pojmowała jak hrabia Dracula mógł to przeinaczyć.
- Jest nadopiekuńczy - westchnęła córka księcia ciemności. - Nic na to nie poradzę.
- Może pójdziemy coś zjeść? - Zaproponowała Lissy. - Podróż z Transylwanii musiała być męcząca.
- Nie tyle podróż co obecność ojca - skwasiła się Masha. Całe wakacje spędziła pod stałą eskortą strażników lub w obecności ojca. Przez te dwa miesiące czuła się skrępowana wiedząc, że każdy jej najmniejszy ruch jest monitorowany.
- Pewnie nawet z obstawą chodziłaś do łazienki co? - Rosa nie ukrywała ani poirytowania ani zdenerwowania na Draculę. Pojmowała niepokój o córkę, ale nie potrafiła przełknąć myśli, że niemal cały czas bacznie obserwował swe dziecko.
- Nie wchodzili do łazienki. - żachnęła się Masha.
- Ale pewnie stali pod drzwiami i oknami. - Na te słowa nic nie odpowiedziała jedynie głośno westchnęła.
- Właśnie idą - mruknęła Rose dostrzegając trzech strażników zmierzających w ich stronę. Dziewczyny z akademii wodziły za nimi oczami. Nic dziwnego byli dostojni i silni, a przy tym nie grzeszyli urodą.
- Zamierzasz rozmawiać przy strażnikach czy odsapnąć?- zapytała Rose.
- Ty też jako strażnik pilnujesz swej wampirzycy. - Zauważyła Masha.
- Kochana między pilnowaniem, a prześladowaniem istnieje różnica - prychnęła Rose.
- A oni dają tobie chociaż odsapnąć? - Zatroszczyła się Lissa, a widząc zmęczone spojrzenie lady Tepes doskonale wiedziała, że niezbyt.
- Masha tyś nasza. - Powiedziała bojowo Rosa. - Jakoś damy radę ich wykiwać. LEĆ!

- Nigdzie nie polecisz bez zgody ojca - Powiedział stanowczo Chris kładąc rękę na ramieniu Mashy. Dziewczyna spojrzała na przyjaciółki i mrugnęła dając znak do odwetu. Rosa potrąciła Chrisa, który na ułamek sekundy puścił ramię damy i...tyle wystarczyło. Masha wykorzystując moce wody sprawiła, że dokoła zapanowała mgła na tyle mała aby nie dotrzeć do Draculi zagadywanego przez dyrektorkę, lecz na tyle gęsta aby na moment strażnicy stracili pole widzenia dając tym samym czas dziewczyną do ucieczki, gdyż gdy tylko para opadła dziewcząt nie było w zasięgu wzroku.
*

- Dałyśmy radę! - Krzyknęły uszczęśliwione znajdując się na dziedzińcu. Nie widziały problemu w tym, że właśnie uciekły spod opieki najznamienitszego wampira na świecie. Masha na moment mogła odsapnąć i odczuć powiew wolności tak samo kojący jak nocny wiatr, który spokojnie przeczesywał jej włosy.
- No, no, no kogo my tu mamy? - Ku zdziwieniu dziewcząt wcale nie były same na dziedzińcu. Również niesamowitej urody młody mężczyzna umknął przed wzrokiem grona pedagogicznego placówki. - Masha ledwo rozpoczął się rok szkolny, a ty już uciekasz sprzed nosa ojca?
- Hej Kyran. - Mruknęła cynicznie Masha spoglądając na niesamowitej urody wampira. Jego jasne włosy wyglądały jakby pokryte zostały szronem i świetnie komponowały się z błękitnymi oczami. Cera jasna jak śnieg, a ciało o silnej posturze.
- Mniemam, że księżniczka zgłodniała. - Mruknął równie jadowicie.
- Masz co wrzucić na ruszt? - Ciągnęła dalej temat Masha.
- A żebyś wiedziała, że mam. - Z podręcznej czarnej torby wyciągnął dwulitrową butelkę wypełnioną krwią.
- Czyżbyśmy dzisiaj mieli jeść na wynos? - Zaniepokoiła się Rosa.
- Nie macie się czego bać. Niedawno spuściłem krew, jest jeszcze ciepła. - Powiedział, aby nieco zapanować nad atmosferą, która nie potrzebnie robiła się napięta. - Ale za jakieś pół godziny będzie nie odpowiednia do spożycia.
- Czyli mamy dzisiaj fast food. - Zażartowała Tepes. - Dobra Lissa zaczynasz. - Zadecydowała.
- Wolałabym, aby Kyran zaczął. - Żachnęła się księżniczka. Nie chciała myśleć o sobie jak o króliku doświadczalnym jeżeli stałaby się jej krzywda to wolała tego uniknąć.
- Racja. - Przyznała Masha. - Kyran zaczynasz. Jeżeli tobie nic nie będzie, to nam także.
- Jak dobrze wiedzieć, że się o mnie niepokoisz. - Po grymasie twarzy było widać, że chłopak nie do końca jest zachwycony z obiegu sytuacji.
- Pijesz czy tchórzysz? - Postawiła sprawę jasno Rosa.
- Piję. - Odkręcił butelkę i przyłożył jej szyjkę do ust. Spokojnie wypił kilka dużych łyków nim przekazał butelkę Lissie.
- A jednak nic tobie nie jest. - Westchnęła ciężko Masha.
- Nie wydajesz się tym faktem zadowolona. - Zauważył wampir.
- Wręcz przeciwnie. Jestem ogromnie zadowolona. - Po Lissie sama złapała za butelkę i wypiła dobre pół litra.
- Wyglądasz na głodną czyżby książę ciebie głodził? - Zapytał pół żartem pół serio Kyran. Dziewczyny jedynie wymieniły porozumiewawcze spojrzenie i wybuchnęły śmiechem. Doprawdy tego typu żarty były zabawne. Zwłaszcza wiedząc jak Dracula dbał o swą córkę z wyjątkiem jednego - nie dawał wystarczającej swobody.
- Masha nareszcie ciebie znalazłem. Twój ojciec postawił cały zamek na nogach, aby ciebie odnaleźć. Nie powinnaś oddalać się bez jego zgody. - Chociaż przyjęcie powitalne zaczynało się rozkręcać, to wszyscy stracili apetyt dostrzegając Zevrana podchodzącego w ich kierunku. Arainai jako jeden z nielicznych nie dawał zwieść się Mashy. Nie ważne gdzie uciekała on zawsze prędzej czy później ją znajdował. 
- A ty nie powinieneś być na tyle bezczelny, aby zwracać mi uwagę. - Odpyskowała dama.
- Możliwe i masz rację, ale to ja dbam o bezpieczeństwo twego ładnego tyłeczka, a nie ty zatem w tym wypadku mam prawo. - Uśmiechnął się lubieżnie, a po chwili spoważniał. Wiedział, że skoro zaalarmował Draculę - gdy tylko dostrzegł Mashę stojącą ze znajomymi - było kwestią sekund nim książę się zjawi.

wtorek, 5 maja 2015

Rozdział I

Nie tylko kobiety zdobywają władzę. Owszem głośno zrobiło się na temat księżniczki Wasylissy i jej dhampirzycy Rosemarie. Jednakże nikt nie wspomniał o najbardziej wpływowym wampirze płci męskiej tego mrocznego, a zarazem fascynującego świata. Czas najwyższy to nadrobić. I nie ma tutaj mowy o Victorze, ten o którym opowiem jest dostojny, przystojny, a także potrafi się zachować. Jego nazwisko to Tepes, a imię Vlad, jeszcze inni znają go pod nazwą Dracula - to imię obiegło zarówno świat wampirów, jak i śmiertelników.
***

Czas letnich ferii nadszedł końca. Vlad wraz z obstawą dziesięciu strażników odprowadził swą córkę do Akademii św. Vladymira. Odkąd zmarła jego żona jedyne co mu pozostało to dziecko. Nie stracił ani majątku, ani swego niesamowitego zamczyska w Transylwanii, lecz nie patrzył jedynie na bogactwa. Nie był skorumpowanym przez mamonę ślepcem.

Gdy tylko przekroczył próg szkoły zarówno nauczyciele jak i uczniowie nie potrafili oderwać od niego wzroku. Majestatyczny chód. Chłód widniejący w oczach. A także stanowczość. Wszystko uwieńczone urodą. Wysoki mężczyzna o jasnej karnacji, włosach ciemnych jak heban i przenikliwie błękitnych oczach, dodatkowej zadziorności dodawał zarost. Trzymał za dłoń niezbyt zadowoloną owym faktem piękną wampirzycę. Zdecydowanie młodszą od niego. Również jak ojca jej karnacja była jasna, a skóra delikatna jak jedwab. Ciekawie obserwowała świat zielono-szaro-błękitnymi oczami. Lekko falowane włosy sięgały za łopatki, a usta miały odcień malin dodatkowo zdobione pieprzykiem na dolnej wardze.
- Tato, dziwnie się na nas gapią! - Fuknęła niezadowolona.
- Patrzą na nas z uznaniem i tak powinno być. - Odparł wyniośle nie mając zamiaru puścić ręki córki.
- Ale tato jestem za duża abyś trzymał mnie za rękę. Możesz przestać robić mi siarę?
- A co to za słownictwo kochanie? - Uniósł o góry brew w geście dezaprobaty. - Nie powinnaś wyrażać się jak pospólstwo.
- W takim razie przestań mnie zawstydzać.
- Nie masz czego się wstydzić moja maleńka.
- Łatwo tobie mówić. To nie ciebie później wytykają palcami.
- Jeżeli ktokolwiek to uczyni od razu mnie powiadom. Nikomu nie wolno szydzić z mojej córki. Jeżeli na spokojnie tego nie potrafią zrozumieć, to inaczej przemówię im do rozsądku.
- W ten sposób nie zyskam ich uznania wiecznie ukryta za twymi plecami. Muszę osobiście zadbać o swą reputację, a ty mi nie pomagasz wiecznie traktując mnie jak dziecko. - Mówiła bacznie spoglądając dokoła. Nikt nie prychnął ani nie parsknął. Nikt nawet słowem nie skomentował wejścia księcia ciemności i jego córki. Dobrze znali z opowieści gniew Vlada, a także w jaki sposób został rozsławiony. Należał do linii rodu Tepesów. Ten ród różnił się od innych. Potrafili latać, a także zmieniać swój kształt szczególnie przybierali formę nietoperzy, chociaż niektórzy przeinaczali się także w wilki lub ogary. 
Dracula bez trudu używał magii wpływu i to nie pojedynczo, potrafił czynić to masowo. Jego córka o wdzięcznym imieniu Masha również przejawiała wiele zdolności ojca, lecz w znacznie mniejszym stopniu. Nie manipulowała innymi, lecz bez użycia magii potrafiła wpłynąć na ich pojmowanie świata, wszakże jej mocną stroną była charyzma. 
Czy potrafiła zmienić swój kształt? Cóż... być może. 
Wśród mocy najbardziej uwielbiała ementalizm potrafiła perfekcyjnie używać magii wody, a także dość kontrowersyjnie jak na damę walczyć. Czym wzbudzała podziw i zainteresowanie. Wszakże dama z tak znamienitego rodu nie powinna walczyć od tego miała swych dhampirów, lecz książę ciemności - jej ojciec uparł się aby córka potrafiła obronić siebie gdy inni zawiodą.
*
- Książę Dracula cóż za miła niespodzianka. - Na przeciw mężczyźnie wyszła dyrektorka szkoły. Masha przymknęła powieki, aby nikt nie widział jak przewraca oczami. Stłumiła także w sobie głośne westchnięcie.
- Witam szanowną panią dyrektor Ellen Kirova - Wolną ręką ujął dłoń kobiety i ucałował wierzchnie. Orszak strażników otaczający Draucle a także Mashe ukłonił się na powitanie.
- Mam nadzieję, że zostanie pan na kolacji.
- Jeżeli macie w menu dziewice, arystokrację bądź dzieci to z wielką przyjemnością. Podróż była wyczerpująca.
- Dla pana czy dla śmiertelników? - Zapytała kobieta. Wszyscy doskonale wiedzieli, że ród Tepes mógł naginać prawo wedle uznania, a także traktować śmiertelników jak pożywienie i wysysać do przedostatniej kropli krwi. Ostatnia kropla nie ratowała śmiertelnika, lecz nie niszczyła wampira, a takie przewinienia mogli czynić jedynie arystokraci z rodu Tepesów.
- Minęło wiele stuleci odkąd mój ojciec to praktykował, teraz raczej stara się nikogo nie krzywdzić. - Powiedziała dobitnie Masha. Tak jak wszystkie dzieci ciemności także córka Vlada musiała karmić się krwią, lecz nie mogła wyobrazić sobie żeby jej łaknienie miało kogokolwiek skrzywdzić.
- Pod warunkiem, że nikt nie skrzywdzi tego na czym mi najbardziej zależy. - Znacząco spojrzał na córkę. Gdyby ktokolwiek zamierzał ją skrzywdzić, to nie miał zamiaru hamować swego popędu nocnego łowcy.
- Mogę iść przywitać się z Lisą i Rose? - Zapytała wśród tłumu dostrzegając przyjaciółki.
- Poczekaj chwilkę. Nie widzisz, że tatuś rozmawia? - Zapytał Vlad.
- Nie musisz iść ze mną. Wystarczy, że mnie puścisz. - Szarpnęła ręką usiłując się wyswobodzić, lecz zamiast uwolnić dłoń chociaż o milimetr poczuła nieprzyjemny ból ramienia.
- Tylko się nie oddalaj i bądź grzeczna.
- Co mogę zrobić przez pięć minut?
- Wszystko. - Odparł stanowczo mężczyzna. - Dlatego też Chris, Jeremy i Zevran pójdą z tobą.
- Nie potrzebuję nianiek!
- Potrzebujesz. Zbyt szybko się irytujesz i ktoś musi o ciebie zadbać. Panowie dopilnujcie aby mojej księżniczce włos z głowy nie spadł.

Masha skrzywiła się słysząc słowa ojca. Była w wieku Lisy i Rose, a mimo to ojciec wciąż traktował ją jak małe dziecko, co zdawało się niezwykle upokarzające.